Głupio mi, że nie potrafiłam sama odkryć przyczyny naszych Ą problemów. Wspólne przesłuchanie tych taśm otworzyło nam I oczy; mieliśmy wrażenie, że słuchamy o sobie samych, Chuck § zaczął rozumieć, że wcale nie próbowałam być jego matką; pa | prostu jestem perfekcyjnym melancholikiem, który chce, żeby f wszystko doskonale funkcjonowało. Po raz pierwszy zaczęliśmy ! rozmawiać ze sobą otwarcie i uiwiadomiłam sobie wówczas, żef nigdy mu nie mówiłam, co czuję. Oczekiwałam, że będzie czytał w moich myślach, a gdy tak się nie działo, ogarniała mnie depresja. Zaczęliśmy budować mosty nad dzielącymi nas różnicami. Poprzednio wydawało mi się, że obiad powinien być o szóstej. Chuck nigdy nie wracał do domu wcześniej niż o szóstej trzydzieści, co mnie denerwowało. Przesunęłam zatem porę posiłku na siódmą, mamy więc nawet trochę czasu na odpoczynek przed obiadem. Nauczyłam się, że kurczowe trzymanie się ustalonego programu nie przydaje chwały. Odkąd Chuck wie o istnieniu haczyków na klucze, korzysta z nich. Żałuję czasu, jaki zmarnowałam czekając, aż dostrzeże moje dobre uczynki. Słuchając taśm o towarzyskich sangwinikach opowiadających historie zrozumiałam, że wszyscy oni są bardziej zainteresowani reakcją słuchaczy niż ścisłością faktów. Uświadomiłam sobie, że Chuck nie kłamał i że nikt poza mną nie przejmował się faktami. Podoba mi się to, że potrafi zainteresować wszystkich, doszłam więc do wniosku, że może opowiadać w taki sposób, jak tylko chce. Nie będę go poprawiać i eliminować tych zapalnych punktów w jego opowieściach, które byłyby w stanie wywołać trzecią wojnę światową.